Jednak jak podkreśla Andrea Syrtash, ekspert ds. relacji, czas, który spędzamy z telefonem w dłoni na przewijaniu ekranów, brutalnie temu zaprzecza. Planują seks Nie ma nic gorszego niż

Annnka. Dołączył: 2018-12-31 Miasto: antonin Liczba postów: 14 31 grudnia 2018, 07:10 Ostatnio moj maz z ktorym jestem 5lat i mamy roczna coreczke zaczal brac telefon do ubikacji Nigdy tego nie robil. Kilka dni temu kiedy niechcacy weszlam do lazienki on przyciskiem "home" szybko wyszedl ze strony na ktorej byl. Nie zdazylam zobaczyc z jakiej. Wkurzylam sie, zapalila mi sie czerwona lampka, zwlaszcza ze juz kiedys zawiodl moje zaufanie w tej kwestii i postanowilam sprawdzic mu poczte. I okazalo sie ze moj luby wchodzi regularnie na czaty erotyczne strony z kamerkami. Nie mam nic przeciwko porno ale takie kamerki, czaty to kontakt z druga osoba. Film porno to tylko film a to jak dla mnie furtka do zdrady. Moze sie myle ale tak to odczuwam. Odkad pojawilo sie dziecko jest u nad w zwiazku malo seksu. To fakt. Moze jest w tym troche mojej winy ale po pracy, opiece nad dzieckiem nie marze o niczym innym jak o tym zeby isc sie zmienilo w naszym zyciu i jest to naturalna kolej rzeczy ale mysle ze z czasem w sferze lozka mogloby sie poprawic. Przeciez dziecko rosnie staje sie bardziej samodzielne i wtedy pewnie bedziemy miec wiecej czasu dla siebie. Przykro mi ze maz nie przyszedl nie powiedzial mi ze mu czegos brakuje tylko robi mi takie swinstwo za plecami. Co robic. Rozwazam odejscie innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 3 stycznia 2019, 23:20 To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest priorytetem. Annne17 3 stycznia 2019, 23:42 ponosi cie wyobraznia, nikt nigdzie nie napisal ze bez seksu sie umiera i jest niezbędny do zycia, tylko ze to potrzeba fizjologiczna. jak tobie pasuje wegetacja to sobie żyj o tlenie, wodzie i suchym chlebie, da sie. twoje spojrzenie na sprawe to czysta ignorancja i bezmyslnosc. traktuj seks na jednej płaszczyźnie z innymi potrzebami fizjologicznymi tego samego rodzaju - np. z potrzeba posiadania dzieci. jesli dwoje ludzi chce i lubi dzieci, planują je, biora slub, po czym jedna nagle stwierdza, ze w sumie to jej sie teraz odechcialo i tej drugiej osobie bez zadnej argumentacji odmawia realizacji instynktów rodzicoelskich, tylko tłumaczy ze wcale te dzieci nie sa do niczego potrzebne i bez nich przezyje - to tez bys wychwalała taka osoba jak tą co nie cjce seksu?to podle i płytkie, przesiąknięte do cna egoizmem, hamowanie partnera w realizacji jego pragnień i potrzeb. ale przeciez partner bez tego przezyje, co tam, wystarczy mu tlen, woda i ten suchy chleb albo trawa. tak samo potrzeba bezpieczenstwa - bez tego czlowiek tez przezyje. nawet wlasne mieszkanie to wymysł i bez niego sie przezyje, przeciez mieszkac mozna do konca zycia u rodzicow albo w kartonie pod mostem wsrod kupy koców. da sie tak ktos nie ma typowych ludzkich potrzeb to niech sobie nie ma i nic z tym nie robi, ani siebie ani nikogo tym nie krzywdzi. nie mozna tez miec pretensji do takiej osoby jesli jest w relacji z druga osoba i szczerze wczesniej przed relacja pokazala, ze na pewnych podstawowych kwestiach zycia, normalnych dla kazdej istoty żyjącej, jej nie zalezy i je odrzuca - druga osoba wie wtedy w co sie pakuje i sie na to godzi, nie ma prawa wymuszac potem i dostosowywać druga osobe do siebie. ale nie mozna juz usprawiedliwiać osoby, ktora byla ,,normalna? i bedac w relacji z druga osoba, gdy juz ta osobe ,,uwiązała? to nagle ni z gruchy ni z pietruchy pozmieniała priorytety, odmawia partnerowi realizacji podstawowych potrzeb fizjologicznych i pragnień i jeszcze z mina obrażonej księżniczki wymusza, by partner to akceptował, godzil sie i jeszcze by społeczeństwo to pochwalalo. nie, oziębłość nie jest normalna, nie jest tez zadna świętością, to sie leczy i jak komus tak nagle odbija i on nic z tym nie robi to tylko niszczy relacje. a potem zdziwienie, oburzenie i robienie z siebie ofiary, bo druga osoba sie złamie i zostawi takiego wybrakowanego partnera dla kogos i dobre Dołączył: 2015-06-01 Miasto: Głubczyce Liczba postów: 1840 4 stycznia 2019, 00:25 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest dodać, nic ująć! Dołączył: 2017-08-17 Miasto: Białystok Liczba postów: 8122 4 stycznia 2019, 17:53 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest z większością się zgodzę, ale nie da się ukryć, że seks jest ważną częścią związku. no chyba że masz bardzo małe potrzeby. jaka jest rada dla osoby (czy to faceta czy kobiety) gdzie drugiej stronie się "nie chce" miesiącami, a Ty masz wysokie libido..? no to w teorii jest tak łatwo, że masz schować swoje potrzeby "w kieszeń", a w praktyce to ja sama byłabym sfrustrowana znajdując się w sytuacji takiego faceta.. ciekawe jest, że kiedy to kobieta nie ma ochoty na seks to facet jest winny, że ją naciska i że ją chce, a jak nie ma ochoty to też jest winny bo pewnie ma kogoś na boku.. wg mnie potrzeby obu stron są ważne i jeżeli na prawde tego seksu jest bardzo mało (bo nie wiemy jak mało, może rzeczywiście dupek z niego) to może powinni oboje starać się by jej się "zachciało" chociaż trochę częściej.. seks to nie tylko jakieś ulżenie, ale bliskość.. nie wiem jak może tego nie brakować obu stronom kiedy długo tego nie ma... innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 5 stycznia 2019, 01:29 Oczywiście, że seks jest ważną częścią związku, ale są też inne, i w związku i dla konkretnej osoby, tak samo ważne, albo ważniejsze, jeśli nie w ogóle to na danym etapie życia. I warto widzieć całość, a nie tylko seks jako sedno. Zgadzam się, że seks to powinien być też znak bliskości i coś co tę bliskość jednocześnie buduje. Ale to nie proste przełożenie że seks równa się bliskość. I w sytuacji problemu, takiego jak tu, co jest wyżej w hierarchii wartości w małżeństwie - seks czy bliskość? Bo ja mam wrażenie że niektórzy bezwzględnie dają prymat seksowi, przed innymi potrzebami i wartościami. Tu oboje powinni się pochylić nad swymi potrzebami, nie tylko seksem. Powinni się wspierać. A zdrada nie jest wsparciem, żadną miarą. Autorka wątku widzi problem ograniczenia współżycia, nie lekceważy tego, chce się za to wziąć, i zakłada, że niedługo się to zmieni na lepsze, gdy tylko dziecko zyska nieco samodzielności a ona nie będzie tak przywalona obowiązkami. Nie neguje seksu i nie planuje go odciąć zupełnie, wprost przeciwnie, jednak na tym etapie życia ma z tym problem. Boli ją nie tylko zdrada, ale i to, że mąż nic jej nie powiedział że mu brakuje seksu, nie rozmawiał, tylko działa za jej plecami. Tak to zrozumiałam i dla mnie obwinianie jej i usprawiedliwianie faceta wagą jego potrzeb seksualnych jest niedopuszczalne. I tak np w mojej (tu określam jasno, w mojej osobistej) hierarchii, wierność współmałżonkowi stoi wyżej jako wartość, niż seks sam w sobie. Przyjmuję do wiadomości, że dla niektórych własna realizacja seksualna w danym momencie życia jest ważniejsza niż wierność małżonkowi, miłość, zaufanie, współpraca małżeńska, sprawiedliwe dzielenie obowiązków, poczucie bezpieczeństwa i wartości drugiej strony itd. Jednak ja nie umiałabym usprawiedliwić siebie i swojej zdrady tym, że jestem OK, bo musiałam poszukać sobie ulgi z kimś innym i uprawiać z nim seks, gdy np. mąż jest chory, przepracowany i często "nie działa" gdy mi się zachce, ma depresję czy jest nieobecny przez rok, pracując na nasze wspólne dobro. Co miałabym mu powiedzieć - Kotku, sorry, ale ja mam potrzeby, fizjologiczne, sam rozumiesz, więc mam rację że znalazłam kogoś kto jest "normalny" bo dostępny, chętny i blisko i mogłam spełnić swoją potrzebę, a to właściwie Twoja wina, choć Ci nigdy tego nie sygnalizowałam, że mam większe potrzeby? Czym innym jest frustracja (zrozumiała, ja też bym była sfrustrowana) i chęć rozwiązania problemu, pogadanie z żoną, jasny komunikat że jest mi ciężko, propozycja rozwiązania problemu, a czym innym zdrada cichaczem, lub takie opisane akcje męża autorki. I nie, nie uważam, że zawsze jest wina męża, co widać po moim przykładzie. Ale gdyby to mąż z jakiegoś powodu od roku rzadziej współżył z żoną, to myślę, że te same vitalijki zaczęłyby dyskusję nad tym, że to wina żony, bo jest na pewno nie zadbana, powinna się postarać, schudnąć, jakoś go pociągnąć, zrobić coś - znów ona. I dziwiłyby się, że już dawno biedaczek nie znalazł sobie innej, szczuplejszej, pachnącej, z manicurem. I sama nie wiem, czy to bardziej kult mężczyzny, czy kult seksu. Bo może zwyciężyłby jednak kult seksu i temat rozwinąłby się w krytykę męża, że powinien się zmuszać, nieważne czy może czy nie, nieważne jak się sam czuje, nieważne jaka jest i co robi żona, bo ona ma fizjologiczną potrzebę seksu i on jest bezwzględnie zobowiązany jej to zaspokoić. To nawet ciekawe, która opcja by zwyciężyła :)A swoją drogą, rozmawiałam kiedyś z kobietą, która była tak wyczerpana obowiązkami domowymi, że notorycznie zasypiała podczas seksu. I to podobno nie jest rzadkością, już o tym słyszałam. Ale ona zasypiała będąc stroną aktywną i to mnie już zupełnie zszokowało. Mąż był z typu "mam potrzebę i się staraj, obsłuż mnie". Nie porównuję go do tego męża z wątku, nie o to chodzi. Ale patrzę sobie na tę kobietę, która się zmuszała mimo zmęczenia i czuła się wykorzystywana, używana, poniżona i zlekceważona. Ta sytuacja zdecydowanie nie budowała bliskości. I bardziej rozumiem kobietę, która nie jest w stanie i nawet nie chce się zmuszać, gdy pada na nos wieczorem. swinka_bebe 5 stycznia 2019, 03:53 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest priorytetem. przez to ze to ty instrumentalnie traktujesz seks i kobiety i jest dla ciebie jedynie ,,dogodzeniem mezczyznie” to mi to zarzucasz. w zyciu nigdzie nie napisalam tego co mi zarzucasz. po tym co napisalas widze jak na dłoni, ze nie klamiesz, a po prostu masz waskie myslenie, 0-1, nie masz wystarczajaco inteligencji emocjonalnej, bo nie masz zadnych odniesień. to jasne jak slonce ze trzeba samemu sie postarać i znalezc wyjscie z sytuacji, by znalezc w sobie OCHOTE na seks. dla ciebie postaranie sie to widac tylko rozłożenie nog i dopuszczenie samca do kopulacji. innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 5 stycznia 2019, 19:38 Też Ci życzę powodzenia i zrozumienia tematu, oraz wypowiedzi pisemnych :-P Dołączył: 2011-07-15 Miasto: Elbląg Liczba postów: 13670 6 stycznia 2019, 15:31 innykwiat napisał(a):swinka_bebe napisał(a): seks to potrzeba fizjologiczna, tak samo jak jedzenie czy prokreacja. nie jest wcale zadna ,,niska? potrzeba. to FIZJOLOGICZNA potrzeba. Nie no, jak nie pochwalam wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie, tak nie rozumiem czemu nadajecie temu nieszczęsnemu seksowi rangę podstawowej potrzeby człowieka. Choćby nie wiadomo kto, Maslow czy inny guru, wpisywał seks w fundamentalne potrzeby ludzkie, to praktyka pokazuje, że to fałsz. Nie da się żyć bez tlenu, jedzenia, picia, snu, wydalania, po prostu się nie da, bo to faktyczne, prawdziwe bazowe potrzeby fizjologiczne. Ale da się żyć bez seksu, nawet całe życie. Po prostu się da i już. Jest to technicznie możliwe - czy miłe, to już inna sprawa, ale możliwe. Od braku seksu się nie umiera, co samo w sobie świadczy że nie jest to bazowa potrzeba człowieka. Możesz umrzeć nawet od braku wypoczynku, albo od nadmiaru stresu - a od braku seksu nie, i to chyba pokazuje rangę potrzeb. Tak samo potrzeba prokreacji nie jest bazową potrzebą człowieka, bo inaczej bezdzietni wymieraliby od razu po ustaniu własnej niezrealizowanej a zakończonej płodności. Tak samo impotenci i bezpłodni od zera, czekałaby ich śmierć z zasady, przez niezrealizowanie potrzeby bazowej. Czyli ani zaspokojenie potrzeby prokreacji ani zaspokojenie potrzeb seksualnych, mimo że ważnych, nie jest musem osoby. Gatunku owszem tak, ale nie konkretnej osoby. I usprawiedliwianie zdrady/kamerek/czego tam się chwycimy tym, że koleś nie ma wyjścia bo od roku figluje z żoną rzadziej niż zwykle, jest bez sensu. Co nie usprawiedliwia ewentualnych braków w staraniu się drugiej osoby, ale nie demonizujmy tego nieszczęsnego (albo i bardzo szczęsnego :-P) Dodalabym, że partner wysilki i starania zamiast w kamerki zainwestować powinien w grę wstępną ze swoją żoną. Podejrzewam, że facetowi wystarczy klepać w tyłek, ściągnąć majtki i mysli, że mu autorka postu ze szczęścia od tak bajecznego seksu zrobi ze 3 razy dziennie loda i co sobota wieczór wdziecznie wystapi z taca drinków, ubrana w seksowny fartuszek , z parasoleczka w tyłku.

Groźne skutki. Człowiek nie jest stworzony do leżenia, a konieczność długiego unieruchomienia w łóżku ma wiele negatywnych konsekwencji. Zaliczyć do nich można m.in. ogólne osłabienie organizmu i spadek tolerancji wysiłku, zanik mięśni, odleżyny, zapalenie płuc, zwiększone ryzyko zatorowości płucnej, nasilenie osteoporozy
Spis treści1 Hipergamia jest bezwzględna i bezlitosna2 Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni3 Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci)4 Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny5 Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot6 Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną7 Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju Nowy profil na Wpisy powiązane: Wsparcie darowizną za pracę autoraJeśli doceniasz to co robię i nie chcesz, by strona przestała istnieć kliknij, by poznać szczegóły 🙂Hipergamia kobiet jest instynktowną cechą w opozycji do romantycznych filmów, które wmawiają nieprawdę o miłości, kobietach i związkach. Definicja encyklopedyczna? Proszę. Hipergamia nakazuje kobietom szukać jak najlepszych genetycznie i najzasobniejszych mężczyzn całe życie. Oznacza to, że kobiety nie będą chciały wiązać się z mężczyznami od których czują się lepsze (podziękowania dla feminizmu), ale też często będą kończyć swoje związki, jeśli tylko zdołają znaleźć lepszych w jakiś sposób mężczyzn od tych z którymi są w aktualnym związku, a którzy będą też nimi zainteresowani (popularne „trzymanie przez kobiety jednej gałęzi, póki nie znajdą drugiej, której będą mogły się pewnie trzymać”). Warto zajrzeć do tekstu pani Stefanowicz: 99% kobiet nie chce mężczyzn o niższym statusie społecznym, niż własny. London School of Economics podaje, że aż 64 proc. pań odpowiedziało, że szuka mężczyzny, który zarabia lepiej od nich i to w kraju gdzie statystycznie kobiety są bogatsze. A co dopiero w Polsce? Pamiętajmy też, że nie wszystkie kobiety szczerze odpowiadają w ankietach, by nie wyjść na „puste” i materialistyczne. Oczywiście to też pokazuje, że nie każda kobieta jest hipergamiczna w równym stopniu (prymitywne osoby niezależnie od płci bardziej polegają na instynkcie, niż na umyśle społecznym). Kobiety najczęściej rozwodzą się z mężczyznami, których przebiły w czasie związku pod względem zarobków i zaradności, np. kierowniczki firm z mężczyznami, którzy nie pracują i zostają, by opiekować się domem oraz dziećmi (dane GUS, ankiety i inne, światowe statystyki rozwodów). Do tego należy doliczyć kobiety, które rozwodzą się, gdy mężczyzna stracił pracę, zdrowie i zarabia mniej, niż wcześniej. Inne zachowania kobiet istnieją, ale są rzadsze. Tylko 4% kobiet umówiłoby się na randkę z bezrobotnym, a 75% w ogóle nie umiałoby go tolerować. Badanie: Mężczyźni opiekujący się domem i dziećmi, zamiast podejmowania pracy zarobkowej są narażeni na rozwód dużo bardziej, niż kobiety pozostające w takiej sytuacji. Badanie: Hypergamy, Cross-boundary Marriages, and Family Behavior / Yoram Weissy, Junjian Yiz, Junsen Zhangx (kobiety migrują do miejsc gdzie mogą znaleźć bogatszych, lepiej radzących sobie życiowo mężczyzn, a mężczyźni z gorszym statusem społecznym od kobiet pozostają samotni) Badanie: The Economics of Hypergamy / Ingvild Almås, Andreas Kotsadam, Espen R. Moen, Knut Røed (Norwegowie zauważają, że kobiety wybierają mężczyzn o wyższym statusie, niż własny i o lepszych zarobkach) Badanie: Genes, Legitimacy and Hypergamy:Another Look at the Economics of Marriage / Gilles Saint-Paul (Wiele kobiet u szczytu drabiny społecznej jest samotnych, ponieważ nie pasują im mężczyźni uważani przez nie za niższej rangi/klasy) Hipergamia jest prawidłowością etologiczną kobiet, która implementuje poszukiwanie mężczyzny o jak najwyższym statusie i najlepiej wyższym, niż swój własny. Hipergamia jest terminem, który pokazuje, że ludzie to też zwierzęta, a kobiety wbrew temu co mówią feministki rzadko traktują mężczyzn w sposób równościowy, czy to jeśli chodzi o wnoszenie zasobów/wartości/statusu dla mężczyzn (rzadziej), czy wybierając podobnych do siebie mężczyzn (częściej). Hipergamia jest opozycyjną cechą do męskiej hipogamii, lub poligamii tyczącej niewielkiego procenta bardzo atrakcyjnych mężczyzn, ale też narzuconej kulturowo monogamii. Możemy być świadomymi tych mechanizmów, dzięki czemu łatwiej będziemy kontrolować te sfery życia na które one wpływają, a swoje instynkty, czy też model kulturowy – zmieniać. Dzięki hipergamii kobietom bardzo ciężko przychodzi szanowanie mężczyzn, których uważają za gorszych, mniej kompetentnych, słabszych, głupszych, czy mniej zaradnych od siebie. Niestety ok. 60-65% par cierpi na brak lub bardzo niskie pożądanie po stronie kobiety i mało regularny seks, z tego powodu, że hipergamia nie pozwala kobietom emocjonalnie kochać tych mężczyzn. Skutkiem podwyższenia statusu kobiet, jest obniżenie statusu mężczyznom, co rodzi kobiece niezadowolenie z tych właśnie mężczyzn i schłodzenie kobiecego libido. Miłość kobiety jest związana z jej seksualnością i w zdecydowanej większości przypadków odczuwa pozytywne emocje tylko do mężczyzn wyższego statusu, ale też mężczyzn dopasowanych genetycznie. Tylko kobiece pożądanie i kobiecy szacunek może potwierdzić ten fakt. Dlatego jeśli kobieta jest zdrowa i nie pożąda mężczyzny w związku (przysłowiowy seks od święta) to w 95% przypadków jest niemal pewne, że go nie kocha. Może myśli o innym. Może jest z obecnym tylko z rozsądku, kalkulacji korzyści i strat. Hipergamia kobiet to jeden z wielu mechanizmów niszczących w dzisiejszym społeczeństwie wiarę w trwałość związków i w romantyczną miłość, którą pokazuje się nam jako cel do poszukiwań. Ciężko mówić o romantyzmie patrząc na dobór związku oparty na dobieraniu zysków. Hipergamia jest jak kobieta. Jest zmienna, płynna. Kobiety odczuwają pociąg do różnych mężczyzn w zależności od cyklu menstruacyjnego, dlatego ich wymagania mogą być wzajemnie wykluczające się, sprzeczne. Kobiety kalkulują atrakcyjność DNA mężczyzn odczuwając do nich pożądanie na podstawie tak wielu zmiennych (nie tylko chodzi o pieniądze!), że typowa kobieta nie jest w stanie sobie tego uświadomić. Tylko najbardziej inteligentne i stabilne psychicznie kobiety to potrafią i przełamują hipergamię np. nie doprowadzając do sytuacji zostania samotną matką, która ma dziecko z mężczyzną atrakcyjnym genetycznie, lecz podłego charakteru, czego nie wkalkulowała uprawiając z nim seks. Hipergamia ewoluuje. Jeśli sto lat temu kobiety wymagały mężczyzn mających 170cm wzrostu, dziś wymagają, by mieli 185cm wzrostu. Każda kobieca preferencja i wymagania mogą rosnąć z czasem oraz wraz z uprzywilejowaniem kobiet w społeczeństwie. Tych zmiennych doboru partnera jest oczywiście więcej. Patrząc na hipergamię nie można spoglądać jedynie na wartości materialne (tj. zarobki, czy wykształcenie) czy tylko parametry fizyczne, lub psychiczne mężczyzn. Nadwyżka mężczyzn w wieku reprodukcyjnym, czy też imigracja kolejnych do państw nie pomaga samym mężczyznom, by mogli znajdywać wierne im, szanujące, czy pożądające ich partnerki (a często w ogóle). Hipergamia jest narcystyczna. Kocha siebie. Lubi mówić o sobie dobrze, usprawiedliwiać swoje niezbyt „miłosne”, czy moralne uczynki (w tym zdrady) tłumacząc, że „to dla dobra gatunku”, „taka jest biologia”, „winni są mężczyźni”, „to nie jest materializm, a poczucie bezpieczeństwa, gdy wybieram do małżeństwa mężczyznę lepiej zarabiającego, zaradniejszego i mądrzejszego”, „nie patrzę na wygląd, mimo, że jestem z mężczyzną przystojnym, kocham go za wnętrze”. Hipergamia w kobietach była, jest i będzie, póki kobiety będą miały obecne DNA. Hipergamia każe kobietom być niezadowolonymi ze swoich niedopasowanych mężczyzn, dzięki czemu zdecydowanie łatwiej usprawiedliwiają się przy odejściu do innych, przy odmawianiu seksu, czy też gdy nie wykazują się szacunkiem. Póki kobieta jest płodna hipergamia będzie u niej aktywna. Problemem hipergamii nie jest tylko to, że kobiety dobierają mężczyzn obiektywnie od nich w czymś lepszymi, ale też gdy zafałszowane jest myślenie o płciach. W społeczeństwie w którym mężczyzn się obraża, nie wspiera i nie współczuje – stają się zbyteczni, depresyjni, lękowi i nieproduktywni. W tym samym społeczeństwie kobiety są idealizowane (jest to ginocentryzm). Obiektywnie kobiety nie muszą mieć zatem wyższej wartości, a mężczyźni niższej, ale taka jest propaganda. To ona uczy kobiety, by z większości mężczyzn nie były zadowolone. Mężczyźni muszą naprawdę się wybić z tłumu. Stać się potrzebnymi, a nierzadko – wyjątkowymi na tle reszty. Hipergamia jest bezwzględna i bezlitosna Hipergamia posiłkuje się ciągłą kobiecą niepewnością o byt, o bezpieczeństwo i o szczęście, dlatego pragnie mężczyzny idealnego i ma często wątpliwości, czy on nim jest (Mr. Right). To są cechy genetyczne kobiet. To nie są cechy, które są wyuczone (choć oczywiście można je poprawiać). Cechami osobowości steruje mózg, a ten się różni u kobiet i u mężczyzn – jeśli są zdrowi. Nawet w najbardziej bezpiecznej i dobrej sytuacji kobieta może mieć z tyłu głowy myśl: a może stać mnie na lepszego mężczyznę? Może podejmowałam złe decyzje? Może niepotrzebnie skreśliłam byłego? Te nakręcające siebie wzajemnie wątpliwości powodują szybki spadek libido w długoletnim bezpiecznym związku, w którym kobieta jest kochana i szanowana. Kobieta podaje logiczne komunikaty swojego niezadowolenia, ale tak naprawdę jej podświadomość może jej podsuwać myśl, że nie jest w związku ze swoją najlepszą, męską opcją. Wszyscy, którzy sądzą, że płeć jest konstruktem społecznym powinni zastanowić się dlaczego hormonalnie kobiecy mężczyźni (z kobiecym mózgiem) wychowywani po męsku nadal prezentują czy to kobiecy wygląd, czy kobiece zachowania, emocje i zainteresowania. To ich mózg steruje zachowaniami, biologia, a nie wychowanie (ewentualnie w małej części). Dlatego słuchanie o tym, że kobiety są mniej pewne siebie, nieasertywne, bardziej neurotyczne, czy są mniej zainteresowanie technologiami/wynajdywaniem wynalazków tylko dlatego, że wychowuje się je na „grzeczne”, czy „społeczne” nie jest całą prawdą – nie licząc jednostek, które wybijają się z reguł, o innej budowie mózgu. Jesteśmy zwierzętami i mamy zaimplementowane mechanizmy przetrwania. Hipergamia jest jednym z nich, więc nie opuści podświadomości kobiet. Można ją ograniczyć tylko kulturowo, a więc promowaniem odpowiednich postaw. Zauważyć można spadek oddziaływania hipergamii u kobiet, które JUŻ mają dziecko. Kobieta nie musi się już martwić o potomstwo, a więc szuka stabilizacji. Seks w tym momencie nie musi wcale jej interesować, ponieważ swoją rolę reprodukcyjną przynajmniej w jakiejś części sfinalizowała. U zdrowych kobiet instynkt macierzyński kieruje doborem partnerów i to nawet wtedy gdy kobieta nie chce mieć dzieci (ale i tak odczuwa emocjonalnie kto jest atrakcyjny genetycznie). U zdrowych mężczyzn występuje instynkt seksualny, który nie musi być związany z rodzicielstwem, stąd mała wybredność mężczyzn. Inaczej ma się tutaj z homoseksualizmem, ponieważ mózgi homoseksualistów są podobne do płci przeciwnej (tacy hetero też istnieją – głównie artyści). Wszystkie homoseksualne „grzechy”, które latami były opisywane przez badaczy, a nawet przez kościół były związane między innymi z tym, że tego typu mężczyźni byli zmuszani do realizowania męskich strategii seksualnych mając kobiecą osobowość i kobiece potrzeby. To trochę jakby próbowano zmuszać rybę do latania – szczęśliwa nie będzie, u pełni potencjału też nie, a może się zbuntować. Wracając… Hipergamia bez społecznej otoczki pozwala kobietom zmaksymalizować szansę na reprodukcję z jak najlepszym osobnikiem płci męskiej, ale też w konsekwencji pragnąć związku tylko z takowym. Nie musi to być moralne w każdym przypadku. Hipergamia broni kobiecej psychiki przed poczuciem winy, gdy ma wielu partnerów seksualnych, gdy zostawia jednego mężczyznę dla drugiego, gdy zdradza. Hipergamia jest przyczyną skakania kobiet z gałęzi na gałąź (poszukując wyższej wartości genetycznej i społecznej), tworząc w nich niestety często pragmatyczne, a nie idealistyczne, czy też romantyczne podejście do związków (ew. romantycznym dla kobiet miałby być mężczyzna). Oburzonych zapytam – czy prędzej 20 letnia kobieta zaopiekuje się słabszym, niezaradnym mężczyzną, czy to mężczyzna będzie rycerski dla kobiety i to on jej pomoże? Hipergamia jest wypadkową wielu cech, które mężczyźni mogą zapewnić kobietom, ale też wielu obaw które posiadają kobiety, jak lęk przed samotnością, przed brakiem bezpieczeństwa i utrudnioną szansą na sukces reprodukcyjny. Kobiety wiążąc się głównie za młodu z danym mężczyzną, nawet gdy jest biedny, czy bez pracy kupują jego potencjał. Kobiety podświadomie czują, że taki mężczyzna może np. dominować finansowo w przyszłości, osiągnąć jakiś sukces, coś zbudować. Wszystkie kobiety, które oburzają się, że nie są hipergamiczne, bo związały się w wieku 18 lat z mężczyzną wtedy bez pracy wcale nie zaprzeczają istnienia hipergamii, ponieważ w tym czasie mężczyzna nie miał możliwości uzyskać wysokiego statusu i zarobkowania (ale z kolei np. dobrze wyglądał i miał potencjał na rozwój cech osobowościowych). Hipergamię potwierdza dopiero sytuacja ludzi dojrzalszych (przykładowo w wieku 25 czy więcej lat). Wtedy należy zapytać czy mężczyzna zarabia więcej od kobiety? Czy mężczyzna jest na tyle zaradny, że wspomoże kobietę w jej życiu, czy to jednak kobieta jest zaradniejsza i to ona mężczyznę wspomaga? Tylko ta druga opcja kwestionuję hipergamię kobiety. Hipergamia wykształciła w kobietach umiejętność testowania (w tym manipulowania, gdy jest to bardziej zaburzona jednostka) i oceniania swojego wybranka pod względem genetycznym oraz społecznym, tak aby zapewnić sobie jak najbardziej optymalne strategie rozrodcze, inwestycje w potomstwo, ochronę zdrowia czy też długoterminowe zabezpieczenie własnego (i ewentualnego potomstwa) poczucia bezpieczeństwa. Hipergamia szuka wysokiego statusu społecznego. Nie jest to jednak tylko stan materialny, zawód, wykształcenie, ale też przeróżne rodzaje siły, władzy, dominacji, sukcesu, bycia w czymś dobrym – a najlepiej wyróżniającym się spośród przeciętnych mężczyzn. Kobieta, by kochała mężczyznę musi myśleć o nim lepiej, niż o reszcie mężczyzn. Jeśli zacznie uważać, że mężczyzn jest lepszych od jej mężczyzny, a do tego w prosty sposób może zdobyć ich serce (zaangażowanie) – to będzie początek końca ich związku. Najlepszym stanem dla kobiety w miłości jest poczucie, że jej mężczyzna jest lepszy, niż inni mężczyźni, ale jest też bardziej wartościowy, niż ona sama. Tylko w takiej sytuacji kobieta będzie się mężczyzny trzymać. Gdy kobieta poczuwa się lepsza od mężczyzny – zwykle nie ma szans na zdrowy i trwały związek, ponieważ ona nie dojrzała do sytuacji, gdy musi wnosić wartość dla gorzej sytuowanych mężczyzn. To trochę się zmienia wraz ze zmianami kulturowymi, ale bardzo wolno i kobiety nie chcą występować w rolach „providerek”, opiekunek, czy pomocnic. Za to nierzadko oczekują tego samego od mężczyzny wobec siebie. Jeśli kobiety biologicznie pragną, by mężczyźni im imponowali, wyróżniali się z tłumu męskiego to nie jest to możliwe, gdy będą stawiać znak równości między płciami i dla przykładu będzie zachęcało się tylko kobiety do uzyskiwania wykształcenia wyższego, ale też podporządkowywania systemu edukacji pod nie same. Równość odbiera wyższy status mężczyznom i jeśli kobiety tego pragną to ich pragnienia nie zostaną spełnione. Albo kobiety dostosują się do nowych warunków, zaczną dobierać mężczyzn mniej hipergamicznie, a z pozycji dostarczycielek wartości dla „gorszych” mężczyzn, albo związków powstanie tylko mniej (i to widzimy – nie tylko spada ilość związków, ale też dzietność). Gdyby hipergamia nie istniała kobiety nie byłyby tak wybredne i nie narzucały coraz wyższych wymagań wobec mężczyzn (adekwatnie do swojego uprzywilejowania w społeczeństwie). Gdyby hipergamia nie istniała nie byłoby zdrad i rozstań z innych powodów niż złe traktowanie, a kobiety nie zostawałyby z mężczyznami atrakcyjnymi, którzy je źle traktują. Gdyby hipergamia nie istniała większość mężczyzn miałaby szansę na reprodukcję i nie byłoby problemów z kobiecym pożądaniem w związku. Właśnie dlatego wcześniej narzucono bezwzględną monogamię, likwidując hipergamię, oraz poligamię, by zapewnić szczęście dla większości społeczeństwa. Badanie: dobrze zarabiający mężczyźni uznani za atrakcyjniejszych dla kobiet, niż mężczyźni niezamożni. Kobietom nie da się dogodzić, czyli jak zmienisz kobietę to i tak nic to nie zmieni Wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy kobiety chcą uprawiać seks z kimś kogo nie szanują, kogo podświadomie nienawidzą, lub nim gardzą? Nie. To nie zawsze mężczyźni są winni temu, że kobiety kończą aż tyle związków (małżeństw) i nie uprawiają w nich regularnego seksu (zamiast raz na pół roku). Sugeruje się czasami, że to zawsze wina mężczyzn. Że się nie starają, że w seksie są nudni, że za mało, za krótko, źle, nieodpowiednio. Ile krytyki względem mężczyzn można usłyszeć od kobiet to głowa mała. Tak się przyjęło i niewiele osób kwestionowało te zachowania publicznie (aż do tej pory). Mizoandria w takiej sytuacji rośnie: czyli mężczyzna zostanie oznaczany jako agresor, wróg, zbyt macho, albo zbyt nieudaczny. Zawsze zły, zbyt męski, lub zbyt słaby i niemęski. Nieważne w którą stronę, ale źle. Na temat kobiet powiedzieć czegoś złego prawie nie wolno, co pokazuje też oburzenie takim artykułem. Jest to wygodne dla kobiet, by zrzucać winę na całe zło za mężczyzn, cokolwiek by nie robili i jacy byli. Problem w tym, że pomimo tego, że istnieją toksyczni czy niechcący się rozwijać mężczyźni, to nie można cały czas szukać winy tylko w nich. Tak nie działa świat. Nie takie są płcie obiektywnie. Kobiety nie muszą rozwodzić się w tak dużych nakładach procentowych, tylko dlatego, że ich mężczyźni są nieodpowiedni do życia. Kobiety odchodzą w multum przypadków (nie wszystkich), bo są hipergamiczne i szukają coraz lepszego mężczyzny na jakiego je stać w danym okresie życia. To kobiety łamią częściej umowy małżeńskie (by być na dobre i na złe) i nie trzymają przyrzeczeń miłosnych. To jest fakt, a z faktami się nie dyskutuje. System pozwolił na wolność kobiecych strategii seksualnych i związkowych. Słuchanie romantycznego przekazu – o byciu razem na zawsze i równym wsparciu budzi w ludziach dysonans, konflikt, ponieważ nie rozumieją na czym polega dobór płciowy. Widujemy za to teksty kobiet w stylu „bądź mężczyzną, a nie chłopcem”, „zainteresuj mnie sobą”, „zdobądź mnie”, „adoruj mnie”, „daj mi”, „musisz być Kimś przez duże K”. Dla wielu kobiet mężczyźni pewnie zawsze byli fatalni, bo zawsze szukały tych mitycznych, prawdziwych mężczyzn. Tych którzy nie istnieją. Tych których nigdzie nie mogły znaleźć. Tona kobiet zapewne zawsze szukała ideału który nie istnieje i nie umiała docenić tego co miała. Kobiety zawsze pragną więcej i więcej. Taka jest natura kobiet i jest to potrzebne do szukania najlepszych możliwych genów, a czasem rujnowania życia temu, który uwierzył, że wystarczy by był, jest spełnieniem jej marzeń i na tym koniec. Dzisiaj kobiety mają możliwości ku temu by swobodnie realizować swoją hipergamiczną naturę, ponieważ są wolne, a państwo przejęło rolę mężczyzny, który przestał być potrzebny w tym aspekcie i stracił jeden ze swoich walorów cennych dla kobiet. Dlatego też to kobiety kończą ponad 80% związków, to kobiety składają około 80% pozwów rozwodowych, to kobiety częściej skaczą z gałęzi na gałąź zdradzając emocjonalnie, to kobiety częściej odmawiają seksu i są mniej skłonne go uprawiać z mężczyznami, którzy według nich – nie są tymi wymarzonymi. Aktualnie mężczyzna musi wnieść dużo, dużo więcej dla kobiet, by być w stałym, stabilnym i długotrwałym związku, niż mężczyźni sprzed lat. To dlatego tylu dziadków, czy ojców nie rozumie się z synami i wnukami w tym temacie. Mężczyzna częściej zadowoli się kobietą która oferuje mu dużo mniej (może być niezaradna, nieporadna, słaba, niewykształcona, z problemami, zarabiać dużo mniej, lub wcale). Dla kobiet jest to niedopuszczalne, by wchodzić w związki z zamiarem oferowania więcej. Kobiety zdecydowanie częściej wchodzą w związki dla uzyskania korzyści. Rzadko na odwrót. Wymagania w stosunku do mężczyzn mają wyższe, niż do siebie samych, bo kobieta zwykle nie jest płcią która oferuje, która chce dać, która myśli o tym, że kogoś wspomoże, kogoś kto stoi od niej półkę niżej jeśli chodzi o wartość. Kobieta bierze (przyjmuje), szuka i wybiera tego mężczyznę od którego dostanie jak najwięcej. To miało kiedyś swój ewolucyjny cel, ponieważ niegdyś kobieta bez mężczyzny mogła zginąć – czekała jedynie na opiekę dla siebie i dla dzieci. Dziś jest inaczej, ale mimo większego poziomu równości (i promowania jej) kobiety na ogół jeszcze nie nauczyły się, by wnosić więcej (być może za krótko żyjemy w takim systemie). Poszukiwanie wyższego statusu u mężczyzny przez kobietę, która uważa się za równą jest niczym innym, niż tylko przyzwoleniem na rozwijanie hipokryzji, egoizmu, braku logiki, płytkiego charakteru, braku odpowiedzialności. Niczego innego. Jak kobieta chce być równa niech wnosi jak najbardziej przybliżoną, równą wartość do tego co wnosi mężczyzna, lub wnosili mężczyźni sprzed lat. Ona musi pokazać, że potrafi przejąć „męską rolę” i wtedy będzie mogła być równa. Co najważniejsze nie potrzeba do tego siły fizycznej, dlatego jest to w teorii proste. W praktyce mężczyźni nie widzą, by wiele zmieniło się dla nich na plus w tym aspekcie. Powstał na temat kobiecej natury żart-anegdota, który idealnie do tej sytuacji pasuje: W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża. Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża. Na pierwszym piętrze wisi tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę” – To już coś, mój były nawet roboty nie miał – pomyślała kobieta – ale zobaczę, co jest wyżej. Na drugim piętrze był napis: „Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci” – Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej. Na trzecim piętrze była tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni” – No, coraz lepiej – pomyślała – ale wyżej, to musi być już zajebiście. Na czwartym piętrze można było przeczytać: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych” – Słodko, słodko… Ale chyba wejdę piętro wyżej. Na piątym piętrze stało: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku” – No niesamowite, wręcz cudownie – pomyślała kobieta – ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?! Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: „Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić…” Alfa fucks, beta bux (alfa szmaci, beta płaci) Natura próbuje dywersyfikować to, że kobietom podoba się w sposób prawie bezwarunkowy tylko ok. 20% mężczyzn jeśli chodzi o intelekt, psychikę i atrakcyjność fizyczną. Reszta musi nadrabiać cechami „społecznymi” (jak np. bycie dobrym partnerem i ojcem). Dlatego też stworzyliśmy modelowy podział na samców alfa i samców beta, którzy pełnią inne role dla kobiet (pierwsi są kochani za to kim są, są pożądani „ot tak”, a drudzy częściej za to co dostarczają i zapewniają kobiecie, czy dziecku). Samiec alfa to ten mityczny mężczyzna, znajdujący się w tych 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, którego kobieta pożąda i pożądać będzie (chyba, że podupadnie jak lew, który na starość zostaje przepędzony ze stada). Kobieta samca alfa zawsze traktuje jako „wyjątkowego” – tego który dla niej ma pierwszeństwo. Kobieta szanuje go i nie potrafi od niego odejść, ponieważ jest jej najlepszą opcją. Samiec alfa ma najlepiej dopasowaną genetykę do kobiety, dlatego to jemu nie potrafi się w łóżku oprzeć, a także chce mu dogodzić „w życiu”. Samiec alfa może być wyparty tylko przez jeszcze większego samca alfa – nigdy beta, którego ona uznała za gorszego od poprzednika. Samiec beta jest tym, który ma słabszą genetykę, dlatego kobiety nie szanują i nie pożądają go (są zawsze „którymiś z kolei”), ale samce beta sprawują ważną funkcję w społeczeństwie. Odchowują dzieci (niestety często też innych samców), nakręcają gospodarkę i tworzą postęp. Samcy beta pełnią funkcję dostarczycieli zasobów (provider). Wynajdują też wynalazki, ponieważ prędzej będą wzorem intelektu, lub zmysłu artystycznego, niż stereotypowej męskości opartej na sile fizycznej, psychicznej, czy agresji. Dowód: „The Evolution of Human Sexuality” – Donald Symons Czasem można pomyśleć, że kobiety wcale nie są heteroseksualne, jeśli większość mężczyzn im nie pasuje – ale to też daje zrozumienie dlaczego AŻ TAK dziś narzekają na mężczyzn. Po prostu taką mają naturę: wybredną, krytyczną i wymagającą wobec mężczyzn. Dziś osiąga to skalę zenitu co jest wynikiem uprzywilejowania kobiet – zwanego fałszywie równouprawnieniem, ale też jest to wynik feministycznego przekazu o tym jak podłą mężczyźni są płcią, a kobiety anielską (konserwatyści też mają trochę tutaj na sumieniu np. uważając, że kobiety powinny mieć nierówny wiek emerytalny, czy też nie uwzględniając karania różnych, wyrafinowanych form przemocy w wykonaniu kobiet – ot, ponieważ mężczyzna ma być „silny” i basta). Tutaj pokazałem, że nie ma żadnego równouprawnienia: Piekło kobiet? Nie, kobiety mają lepiej w prawie każdej dziedzinie i Równouprawnienie kobiet to dyskryminacja mężczyzn Kobieca sprzeczność, a jej hipergamiczny cykl menstruacyjny Kobiece strategie seksualne wzajemnie kłócą się ze strategiami związkowymi. Strategia związkowa kobiety zakłada bezpieczeństwo (np. finanse, miłość mężczyzny do kobiety, kastracja macho męskości, poligamii, agresji, ryzyka, nieustannej chęci zdobywania). Kobieta w procesie zmiany swojego mężczyzny w pantofla (traci on władzę psychologiczną i niezależność) osłabia odczuwanie do niego pożądania, miłości i szacunku. Kobieca strategia seksualna (miłość prawdziwa, genetyczna, namiętna) nakazuje kobietom szukać ryzyka, tajemniczości, wysokiego statusu w mężczyźnie, inteligencji, co powoduje u kobiet lęki przed utratą go, co jest w całkowitej opozycji do posiadania poczucia bezpieczeństwa. Ale z kolei zapewnia kobietom pożądanie. To właśnie kobiecy lęk często predysponuje je do tego, by starać się manipulować, czy zasypywać emocjami nawet najbardziej jakościowego mężczyznę, aby ten zaczął coraz silniej inwestować w tę kobietę i w związek. Im silniej mężczyzna jest tzw. „owinięty wokół palca”, tym miłość, szacunek i pożądanie kobiety słabnie, mimo, że na logikę on naprawdę robi wszystko poprawnie. Niestety przez uległość nie jest atrakcyjnym partnerem. Oczywiście wiele zarzutów, które przekazują kobiety do mężczyzn jest zupełnie prawdziwymi, dlatego proszę o nietraktowanie tego zerojedynkowo, tylko należy indywidualnie przemyśleć sytuację zamiast robić z mężczyzny ideał który jest niesłusznie atakowany, a kobietę za „wymyślającą”. Kwestią jest skala tych zachowań. Jeśli mamy 80% narzekania, czepiania się, a 20% pozytywnych wartości to taka relacja nie ma racji bytu. Co do zdrad. Kobiety jeśli zdradzają to z jednym, wybranym mężczyzną, który ma seks z kilkoma kobietami, dzięki czemu reszta mężczyzn obchodzi się smakiem (a jednak większość mężczyzn jest utożsamiana z tą mniejszością). Upraszczając. Jeden mężczyzna może mieć większość kobiet, tylko dlatego że jest atrakcyjny genetycznie („wyjątkowy”) i nie musi mieć „dobrego wnętrza”, czy „starać się”. Reszta musi coś wnosić, by uzyskać seks, muszą inwestować, dlatego nie mają za bardzo opcji do zdradzania, mogą tak samo go nie mieć w związkach i dlatego mężczyźni na ogół tego seksu są tak spragnieni. Jest to towar deficytowy. Deficyt buduje męską uległość, ponieważ tak jak każdy człowiek mają oni swoje potrzeby, ale nie mają ich jak realizować: czy to jeśli chodzi o szacunek, akceptację, aprobatę, miłość, czy seks. Dla kobiet – na odwrót. Seks jest dla nich łatwo dostępny, z kolei trudno im znaleźć kochającego mężczyznę z puli 20% najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, tak by być zadowolonymi. Dlatego kobiety nie cenią szybkiego seksu z nieznajomymi, a męskie zaangażowanie, które w dobie męskiej uległości, dyskryminacji i małej ilości praw czy przywilejów też jest tanie czy łatwo zastępowalne. Seks zaczął być narzędziem kontrolowania, nagradzania, bądź karania mężczyzn. Innych atutów i wartości się nie uczy za często, a nawet wyśmiewa. Aktualnie średni czas trwania związków w USA czy nawet w UK to około 3 lata. Bardzo mało kobiet można znaleźć, które potrafią trwać w związkach np. 7 letnich (ponieważ jak wspominałem one głównie kończą związki). Jeśli to im się udaje, można się domyślać, że są to kobiety mało atrakcyjne, lub kobiety, które pragnęły lepszego mężczyzny, ale związek z nim im nie wyszedł, lub ten chciał się tylko zabawić. Inne kobiety korzystają z wszystkich okazji, by gałęzie zmieniać winiąc mężczyzn o swoje własne działania. Długotrwałe, stabilne związki w których nigdy nie było chęci odejścia są w mniejszości, ale oczywiście istnieją. Niestety ogólnie wartościowych ludzi mamy mało, a społeczeństwo nie za bardzo uczy takich zachowań. Szczęśliwa żona, szczęśliwy żywot Społeczeństwo ma błędne przekonanie, że trwałość związku zależy tylko od tego, czy kobieta jest szczęśliwa. Dlatego wmawia się nam, żeby starać się dla kobiet, stawiać je jako autorytet w związkach, stawiać na piedestał, wnosić dla nich więcej, poświęcać się (najczęściej jednostronnie), inwestować w nie, pomagać, wspierać, bronić – a one w każdy możliwym momencie mogą odejść z każdego powodu, ponieważ „dostały za mało”. Mężczyzna zapomina, że to jego atrakcyjność przyciąga do niego kobiety, a nie oddawanie wszystkiego kobiecie, by zostać z niczym, z ujemną wartością. Mężczyźni de facto zostali oszukani kilkadziesiąt lat temu przez swój imperatyw, który napędzany jest seksem i kobiecym podziwem. Sądzili, że nadanie praw kobietom, wolności, oraz możliwości poszerzania wiedzy pozwoli na to, by te kobiety były lepszymi ludźmi, by bardziej kochały i oczywiście kluczowe – by kobiety były bardziej chętne na seks. Nic bardziej mylnego, bo kobiety zaczęły wtedy wymagać dla siebie coraz więcej (oczywiście nie wszystkie!). Społeczeństwo zatem zaczęło promować postawy samców beta, co stawiało mężczyzn za każdym razem w niekorzystnym świetle, gdy związek im nie wypalił, zostali skrzywdzeni, lub gdy nie mają tyle seksu ile by chcieli. Zamiast ukrócić ten system, przyznać się do błędu to mężczyźni „na górze” (elity) postanowili dalej wspierać model samców beta i posiłkować się stwierdzeniami wzbudzającymi poczucie winy w mężczyznach. Odpowiedzialność ma być tylko męska: słabi, nieudolni, niewystarczający, niemęscy. Wsio. Sprawa załatwiona. Za mało się starałeś, jesteś nieprawdziwym mężczyzną Kobieta zmienną jest, wiec uznaje, że mężczyzna raz się za mało starał, raz za dużo. Raz był niedobry, raz za dobry. Raz chce miłego, do rany przyłóż, rozumiejącego ją faceta z poczuciem humoru, a za kilka dni męskiego drania, czy intensywniejszych emocji – KLIK. Logiki w tym nie ma co szukać. Hipergamia każe kobiecie być niezadowoloną i czasem pragnąć sprzecznych rzeczy nawet w przeciągu tego samego dnia, a co dopiero miesiąca (cykl menstruacyjny). Nie ma na to żadnej lepszej rady niż stawać się jak najbardziej atrakcyjnym mężczyzną, pewnym siebie, a także świadomym tego, że jeśli w otoczeniu kobiety pojawi się jeszcze bardziej atrakcyjny osobnik to kobieta, która ma mało samokontroli poczuje do niego więcej emocji niż do mężczyzny z którym jest aktualnie. Ci którzy znają naturę ludzi korzystają na tym np. tworząc filmy specjalnie dostosowane pod zainteresowania odbiorcy i płeć. Ci ludzie zarabiają, bo wiedzą czego ci nieświadomi ludzie potrzebują. Oczywiście to nie jest też tak, że kobieta zawsze zdradzi czy zawsze odejdzie. Poza emocjami jest jeszcze coś takiego jak uczucia wyższe (mniejszy procent społeczeństwa, mniej prymitywny), ale też… kalkulacja zysków i strat. Jeśli zdrada się nie opłaca, lub zmiana gałęzi wywołuje w kobiecie lęk to do niej nie dojdzie. Jej związek i tak na tym ucierpi (głównie pożądanie kobiety zostanie wyłączone lub osłabione), ponieważ jej emocje będą skierowane ku mężczyźnie z którym nie jest, co będzie ją tylko rozpraszało i frustrowało (a nawet może się czuć gwałcona…). Jeśli nie będzie świadoma, to może wyładowywać się bez powodu na mężczyźnie z którym jest aktualnie. Takich sytuacji nie jest mało, bo świadomość o przemocy psychicznej jest bardzo nikła, a która u kobiet rośnie na sile, gdy to one są uprzywilejowane (bezkarne). Patrz feministyczna Szwecja. Cierpi na tym i kobieta (bo upatruje kolejnych szans na nowe relacje z nowymi mężczyznami) i mężczyzna (bo się poczuwa oszukany, niekochany, wykorzystany, traktowany przedmiotowo), który nie rozumie kobiecej frustracji mimo, że może starać się dla niej bardziej niż kiedykolwiek. Przykładowe rozwiązania problemu, czyli usprawnienie metod, które znamy, a które doprowadziły do rozwoju społecznego Żeby ludzie budowali trwalsze, bardziej szczęśliwe i wartościowe związki należy: Narzucić monogamię (hipergamia i poligamia zostają wtedy regulowane) Karać zdrady, zamiast na nie przyzwalać (dziś nawet kobieta w małżeństwie może zdradzić, zataić to, a potem żądać alimentów na siebie, czy zabrać dzieci, ponieważ prawo nie chroni ojców, nie każe alienacji rodzicielskiej, nie preferuje się opieki naprzemiennej) Nie pozwalać tak łatwo na rozwody z błahych powodów, co miałoby za zadanie uczyć ludzi cech wartościowszych, komunikacji, wspierania i docierania się, porzucenia egoizmu (oczywiście mogłoby to wpłynąć na mniejszą chęć zawierania małżeństw, więc do przedyskutowania) Należy wzmocnić małżeństwo poprzez kulturę, ale i zmianę prawa, zamiast wmawiać kobietom, że to kariera jest ważniejsza, a mąż, dzieci, rodzina tylko utrapieniem (wskaźnik dzietności jest tragiczny przez taką mentalność) Wzmocnić represjonowanie płytkich cech, materializmu, wiązania się jedynie dla atrakcyjności fizycznej, czy z powodu zasobów/pieniędzy. Tutaj przydałaby się też wiedza psychologiczna uczona od dziecka jak budować dobre, trwałe relacje, czy rozumieć ludzi. Brak nagród finansowych (transfery socjalne) za rozwód (wyłudzenie alimentów, zrzucenie obowiązku z trwania „w zdrowiu i chorobie”) czy rozstanie (w tym za bycie samotną matką). To pozwoli na bardziej przemyślane decyzje planowania rodziny i rozpoczęcie współżycia seksualnego. Zakaz wprowadzania parytetów tylko dla kobiet, czy programów pomocowych, darmowych kursów i szkoleń tylko dla kobiet – ot zakaz uprzywilejowania kobiet pod fałszywym pretekstem „wychodzenia z ucisku i stereotypów”. Darmowe rozpieszczanie dla którejkolwiek płci nie wychowuje jej w wartościach. Powrót do elitarności studiów, czyli tylko dla jednostek najinteligentniejszych. To spowodowałoby szacunek do wyższego wykształcenia. Takie też dawałyby więcej, niż jak dziś – tylko papier. Mamy wiele magistrów, którzy nie nadają się do pracy, mają wyższe wykształcenie, a pracują w innym zawodzie (np. na kasie w sklepie), a jednocześnie mają się za bardzo mądrych z powodu skończenia mało jakościowych studiów. To w efekcie powoduje wzrost wymagań kobiet wobec mężczyzn (kobiety uzyskują wyższe wykształcenie częściej). Ewentualnie idąc programem lewicy należałoby pomóc mężczyznom dorównać kobietom w zdobywaniu wyższego wykształcenia, bo jest nierówność na korzyść kobiet. Jak dla mnie cały system nauczania jest do zmiany, ale to dłuższy temat. Oczywiście studia mogłyby być dostępne dla chętnych, ale dla poszerzania wiedzy, rozwijania się, ale niekoniecznie należałoby nazywać to wykształceniem wyższym. Kierunki, które nie zapewniają pracy nie powinny mieć racji bytu, by młodzi ludzie nie tracili lat życia na coś co nie przyniesie im oczekiwanego efektu. Ludzie nie chcą się czuć oszukani po latach ciężkiej nauki, by zostać z niczym. Dalsze nauczanie cech wartościowych w społeczeństwie, dojrzałości społecznej i emocjonalnej, zamiast podążania za bardzo płytkimi i powierzchownymi celami. Poszerzanie świadomości społecznej i edukowanie o tym dzięki psychologii i socjologii. Nauczenie kobiet równości. Czyli oprócz wymagania też powinny wnosić wartość dla mężczyzn mających mniej, co jest kompletnie przeciwne do wyniszczającej, roszczeniowej hipergamii. Świat nie może kręcić się wokół potrzeb jednej płci, a równość nie może być rozumiana tylko tam, gdzie kobiety mają „wyjść z ucisku”. A co z mężczyznami? Delegalizacja każdego odłamu feminizmu wprowadzającego podziały damsko-męskie, udającego dbanie o równość, a tak naprawdę nastawiającego kobiety przeciw mężczyznom i wmawiającego, że są płcią lepszą, niż mężczyźni, ale też chcącą zapewniać kobietom przywileje (to samo nie powinno się dziać na prawicy, tyle, że w drugą stronę). Szkody już widzimy: niska dzietność, najniższy poziom szczęścia obu płci w dziejach, a kobiet szczególnie, plaga rozwodów, plaga ludzi samotnych, zjawisko inceli, plaga samotnych matek, plaga ludzi nieprzywiązanych do niczego i nikogo, zjawisko nienawiści do płci przeciwnej (choć tolerowane jakby tylko u kobiet) i wiele więcej. Na tej samej zasadzie ruchy (choć już znacząco mniejsze) oparte na nienawiści do kobiet też nie powinny mieć już racji bytu i głosu. Konflikt płci jest tym co nas niszczy. Należy wspierać mężczyzn w budowie swojego statusu, siły i zaradności, a do tego leczenia i zapobiegania problemom emocjonalnym (w tym rozumienia, że mężczyźni z mózgiem kobiecym zawsze będą inni). Póki co brak rozwiązań systemowych w tym aspekcie. Konserwatywne „nie płacz i bądź twardy” to nie nauka. To żądanie. Żądaniem jeszcze nikt nikogo niczego nie nauczył, a już na pewno nie wtedy, gdy ktoś nie ma predyspozycji. Należy informować kobiety, że mogą być niezadowolone z większości mężczyzn, gdy urośnie ich własny status – przynajmniej jeśli nie będą nauczone wspierania, dawania i rozumienia słabości mężczyzn (rozwiązanie problemu luki empatii tyczącej mężczyzn) Uzupełnienie tekstu (część druga). Zapraszam: Hipergamia kobiet, czyli skąd te rozpady małżeństw Więcej odnośników i wyjaśnień tej problematyki znajdziesz w innych moich tekstach. Pisz śmiało np. na maila. UWAGA: Teksty zawarte na stronie mają charakter informacyjny, lub są subiektywnym zdaniem autora, a nie poradą naukowo-medyczną (mimo, że wiele z informacji jest zaczerpniętych z badań). Autor nie jest psychologiem, a pasjonatem takich treści, który przekazuje, lub interpretuje je. Dlatego treści mogą być niedokładne (acz nie muszą). Dystans do nich jest wskazany. Artykuły nie powinny zastępować wizyt u specjalistów (chyba, że czytelnik ceni mnie i moją wiedzę bardziej, ale to jego osobista decyzja) i najlepiej jakby moje teksty były traktowane jako materiał rozrywkowy, lub jako ciekawostki. Autor (czy też autorzy, bo artykuły pisało wiele osób) nie uznają, że ich recepty na życie są i będą idealne - każdy używa na własną powiązane:
Kobieta również może trochę się zaniedbać, bagatelizować znaczenie relacji intymnych, skupiać się bardziej na innych obowiązkach, a zapominać o tym, by poświęcić też czas mężowi i docenić go. Bycie w związku to ciągła praca, a wiele par o tym nie pamięta. Wielokrotnie wpada się w kryzys, którego można było uniknąć.
Jak zaskoczyć męża w łóżkuSeks w małżeństwie z latami, z reguły, zaczyna sięAby stracić dawną pasję i ostrość. Aby tego uniknąć, dodaj nowe wrażenia do seksu. W tym celu postępuj zgodnie z prostymi wskazówkami, a twój mąż nie będzie Ci i najbardziej skuteczny sposób na wzbudzenie męża- pojawić się przed nim w pięknej seksownej bielizny. Eksperymentuj z pończochami, gorsetami, podwiązkami - twój mąż z pewnością docenią to. Nenarokom dowiedz się, jakiego koloru bielizny najchętniej lubi i ośmieli!2Warto pamiętać, że trzeba rozważyć plany i mocne strony swojego ukochanego. Nie martw się mężem, jeśli jest bardzo zmęczony po pracy. Człowiek musi być umysłowo i fizycznie przygotowany na nadchodzący się zorganizować grę z udziałem męża. Kup w sklepie z seksualnym strojem Mały Czerwony Kapturek i zaoferuj żonę roli żarłocznego wilka. Możesz również wypróbować garnitur pielęgniarski, stewardesa, seksu nie powstrzymuj się, zdziw się mężowigłośne jęki i piszcze. Niektórzy ludzie lubią to, gdy bliscy kochają krzyczą wulgaryzm i nieprzyzwoity czas podczas intymności. Jeśli jesteś gotowy na wszystko, możesz spróbować tej z nowym małżonkiem pozuje. Zrób miłość w świetle. Nie musisz mieć seksu w łóżku, spróbuj nowych miejsc, takich jak stół w kuchni, pralkę w łazience.
Nie wiedziałam, co powiedzieć mężowi ani jak się zachować, nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak on się zachowa, gapiłam się w okno, za którym znowu padał śnieg i starałam nic nie czuć. Nie ruszyłam się na zgrzyt klucza w zamku, nie odwróciłam się nawet wtedy, kiedy stanął w drzwiach, dopiero dotyk jego dłoni sprawił, że Sobota wieczór, wanna wypełniona puszystą pianą, nad którą unosi się zapach eterycznych olejków i delikatne płomyki zapalonych świec… Długa kąpiel z kieliszkiem czerwonego, wytrawnego wina. A później jeszcze dłuższa rozkosz w pachnącej pościeli…Są tacy, dla których to idealnie spędzony wieczór. Tylko serio, kto dziś ma na to czas? Tylko 42% Polaków jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego! Jak wynika z raportu „Seksualność Polaków 2017” opracowanego przez profesora Zbigniewa Izdebskiego – 76% ankietowanych w wieku 18-49 lat jest aktywnych seksualnie. To o 10% mniej niż w roku 1997. Wprawdzie czas trwania stosunku jest taki sam od 2005 roku i wynosi średnio 13-15 minut, ale już gra wstępna jest krótsza o 5 minut niż przed trzynastu laty. Cóż, dziś chcemy mieć wszystko szybko, przecież nie mamy czasu, zresztą jesteśmy tak cholernie przemęczeni pracą, tempem, życiem, że kiedy przyjdzie weekend to człowiek chce po prostu odpocząć. Wiecie, że Polacy najczęściej kochają się w sobotę między 21 a 24? Czasem ciężko jest nawet w sobotę, bo zegar biologiczny, który wyrywa nas od poniedziałku do piątku o 6 rano z łóżka, nie przestaje tykać i w sobotę wieczorem znów padamy na twarz, a niedziela to już czas na szykowanie się do roboty. Jakoś nam ta globalizacja nie ułatwia życia w intymności, zwłaszcza kiedy pracujemy nie tak jak nasi rodzice – osiem, ale dziesięć czy dwanaście godzin… Jak pracować nad intymnością, zwłaszcza w młodym małżeństwie, które jeszcze siebie poznaje? Teraz będzie trochę ironicznie, bo przecież to się zdaje takie dziwne, że ludzie mogą ze sobą nie rozmawiać o pragnieniach seksualnych. No niewyobrażalne! Jak to, kobieta nie powie mężowi co ją najbardziej podnieca albo nie zaprotestuje, kiedy coś im w tym łóżku nie odpowiada? W dzisiejszych czasach???! Niemożliwe, że współczesne młode żony w normalnej rozmowie z mężem, nie wyjawią mu swoich pragnień, fantazji, antypatii, itp. Tak samo z facetami. Opowiadają kolegom, ba, koleżankom z pracy o swoich wyobrażeniach idealnego seksu, ale nie najbliższej osobie? No nie wierzę! Ludzie się wstydzą? Boją? Czego? Żony, męża? To niemożliwe, skoro wiążą się ze sobą w największym akcie intymności… Cóż, jednak gdzieś tam się zdarza. Pewnie u kolegów;), pewnie u sąsiadów;), pewnie u dziadów;), którzy nie liczą się z dobrem drugiej osoby, albo u tych mega uległych, którzy przystają na wszystko, byle dogodzić drugiej osobie. Ale przecież nie zdarza się u nas! Nie, no my na pewno tacy nie jesteśmy! Nasze pokolenie jest przecież takie światłe, otwarte i nowoczesne! Nie boimy się niczego, nie mamy krępacji w żadnym temacie. Total luz! Hmm, naszym zdaniem brak rozmowy o intymnych potrzebach zdarza się także u współczesnych młodych małżeństw. Wiemy że różnie bywa z tym zadowoleniem w związku. Trochę już pisaliśmy o rutynie w małżeństwie. Rutyna potrafi wkraść się do sypialni także w małżeństwach z niewielkim stażem. Nie będziemy Wam dawać rad, jak rozgrzać się wzajemnie, bo każdy jest inny. Nie będziemy snuć opowieści o seksownych SMS-ach wysyłanych w ciągu dnia, bo jeszcze w nawale korporacyjnej pracy, wyślecie wiadomość do szefowej albo teściowej;) Nie poradzimy Wam wspólnych romantycznych kąpieli we dwoje, przecież każdy ma inne upodobania. Niektórzy nie lubią leżenia w gorącej wodzie, bo palce się robią takie dziwne, a nadmiar pary powoduje, że człowiek prawie mdleje, nie mówiąc już na przykład o wstrętnym zapachu indyjskich kadzideł lub lawendowych świec na dokładkę. Fu!;) Możecie mieć też, tak jak my, mega wąską wannę, w której komfort z kąpieli ma tylko szczupła osoba z wąskimi barami/biodrami. Na pewno jednak poradzimy Wam rozmowę o tym, jak to codzienne bycie we dwoje trochę sobie urozmaicać. Nie tylko w sobotę wieczorem. Mała zmiana, miejsca, pozycji, czegokolwiek zawsze jest fajną odmianą. Nie silcie się od razu na Himalaje, zróbcie mały krok w stronę zmiany. Naszym zdaniem zawsze dobrym krokiem jest ROZMOWA. Porozmawiajcie o swoich pragnieniach. Dla ułatwienia, podrzucamy Wam kilka sprawdzonych tematów do takiej rozmowy. Pamiętajcie, by dać Żonie/Mężowi trochę czasu na odpowiedź, na przemyślenie. Nie naciskajcie. Bądźcie cierpliwi. Słuchajcie tego, co mówi druga osoba! Nie oceniajcie jej i co gorsza, nie wyśmiewajcie i nie krytykujcie. Za każdym z nas stoją różne historie, różne wychowanie, różne bariery i blokady, nie każdemu z łatwością przychodzą rozmowy na intymne tematy… Propozycje tematy do rozmów Co w Waszym życiu seksualnym każde z Was najbardziej podnieca? Jaki fizyczny gest najbardziej mówi każdemu z Was, że czuje się kochany? Gdzie lubicie być dotykani? Kiedy macie największą ochotę na seks? Czy czujecie się w Waszym związku nieskrępowani jeśli chodzi o rozmowy na temat seksu? A może jednak coś Was blokuje, może jakieś tematy przychodzą Wam z trudnością? Jeśli tak, to opowiedzcie sobie o tym. Jakie są Wasze największe fantazje seksualne? W jaki sposób komunikujecie się wzajemnie na temat tego, na co macie ochotę w seksie? Co przychodzi Wam z trudem w łóżku? Z czego nie do końca jesteście zadowoleni, co chcielibyście w tym seksie poprawić? Tylko nie róbcie sobie wyrzutów:) Jakie są Wasze największe pragnienia seksualne związane z Waszym małżeństwem? Jak wyobrażacie sobie Wasz seks za rok, za pięć i za…dziesięć lat? Na koniec jeszcze wyzwanie Popieprzonej W tym tygodniu spróbujcie czegoś NOWEGO w Waszym życiu seksualnym! Weźcie jeden albo dwa pomysły z Waszych rozmów i przenieście je do sypialni lub na blat kuchenny, pralkę, podłogę, gdzie tylko Wam się zamarzy. Albo jeśli macie możliwość, zarezerwujcie pokój hotelowy na weekend i spędźcie tam czas we dwoje. Cieszcie się, że jesteście RAZEM!
Jak oduczyć szczeniaka spania w łóżku, a jak postępować w przypadku psów dorosłych? Podpowiadamy! Bezpieczeństwo dla psiego dziecka. Słodki szczeniaczek, który niedawno zawitał do Twojego domu, może wywrócić życie do góry nogami. Nie dziwi więc fakt, że troskliwy opiekun często pozwala maluchowi spać w swoim łóżku.
Jak dogodzić facetowi? Nie ma na to jednoznacznej recepty, ponieważ każdy z nas ma inne potrzeby. Warto jednak poznać pomysły innych, aby zainspirować się do wymyślania nowych form dogadzania swojemu facetowi. Jak dogodzić facetowi? Moja pani ma obsesję na punkcie cellulitu. Chyba wierzy, że gdy zgasi światło, to on zniknie :) ale póki co jesteśmy skazani wyłącznie na ciemność :((( ~ matrix` Mam już dość pozycji klasycznej. Nuuuuuuda! ~ sexman ` Żona kupiła sobie yorka. Potwór sypia w naszym łóżku. Gdy przychodzi co do czego, zaczyna szczekać!!! Ale przecież biednej psiny nie można z pokoju wyrzucić… ~ agent33 ` Gdy mnie bierze na amory, ona zaczyna roztrząsać problemy, zwłaszcza finansowe. Więc ja się pytam, jakie powiązanie mają w normalnym związku seks i pieniądze? ~ Betoven ` Brakuje mi zapachu prawdziwej kobiety… Moja smaruje się cała jakimś takim mazidłem! ~ DeNiro ` Moje Kochanie pozwala sypiać z nami dziecku. A gdy mówię jej, że czterolatek może iść do własnego łóżka, patrzy z wyrzutem… ~ KsaverXX ` Ona nigdy nie ma ochoty rano :(((((( ~ marecki74 ` Sezon grzewczy w pełni. Chyba się targnę na jej flanelową piżamę :) ~komandos ` Więcej:

Jak zaskoczyć męża w łóżku? Jeśli chcesz zaskoczyć swojego męża w łóżku, istnieje wiele rzeczy, które możesz zrobić. Przede wszystkim, należy wybrać odpowiednią atmosferę. Możesz użyć świec, muzyki i innych dekoracji, aby stworzyć romantyczny nastrój.

Ostatnio usłyszałem, że faceci są prości w obsłudze, bo wystarczy ich dobrze nakarmić i umiejętnie złapać za jaja, aby skończyły problemy z nimi związane. Zastanawiam się nad słusznością tej tezy. I chyba coś w niej musi być- zwłaszcza kiedy bierze się pod uwagę fakt, że Bóg dał facetowi mózg i penisa, ale tylko tyle krwi, aby zasilić jedno albo drugie. Więc czy dobry seks, to pierwszy punkt w instrukcji obsługi faceta? Być może, ale czy to taka prosta sprawa? Naznaczeni erą porno. Miejcie tego świadomość – Chłopcy zabierają się za odkrywanie swojej seksualności od dupy strony. Najczęściej jest to dupa Lisy Ann lub Brandi Love. Pornosowe, wygimnastykowane lale, które nigdy nie mają dość – podejrzewam, że byłyby skłonne rozłożyć parasole w swoich dupach, a faceci i tak byliby w niebo wzięci. Jak na ambitne damy przystało – perfekcyjne w swoim fachu. Wiecie, coś jak nasza polska Magda Gesller, tylko dziewczyny mogą zaserwować nieco inne dania. Specjalność zakładu? Fellatio lub cunnilingus, w pięciu smakach. Faceci dorastają z tymi obrazami i widać to, w ich łóżkowych poczynaniach, ale także wciąż rosnących oczekiwaniach. I tutaj leży problem, bo facet oczekuje od partnerki śmiałości, z którą często wiąże się przekraczanie jej moralnych granic oraz wenerycznych przekonań. W czasach gdzie nastolatki wypinają się na prawo i lewo, sam fakt wzięcia do ust znaczy niewiele – chcemy więcej. I nie miejcie facetom za złe apetytu na seksualne doznania. Jeśli twój misiek chcę Ci wejść w tyłek lub przykuć do łóżka i mieć absolutną kontrole, to przecież nie oznacza to, że jest złym gościem, który już dawno wyzbył się szacunku do twojej osoby. Po prostu ludzie mają różne temperamenty seksualne – są bardziej lub mniej pasywni/aktywni. Cała sztuka w tym, aby czerpać z seksu jak najwięcej obustronnej satysfakcji – wspólnie przeżyć “dobre rżnięcie“. Dobry seks w mniemaniu przeciętnego faceta zaczyna się tam, gdzie Peta Jensen i Bibi Noel ściągają majtki. Zgubne byłoby staranie się dorównać dziewczynom, które miały w życiu więcej fiutów w ustach niż Ty frytek, ale wystarczy zwrócić uwagę na kilka seksualnych aspektów, które niesamowicie działają na mężczyzn, aby znaleźć się w sytuacji, w której samiec będzie przynosił Ci róże w pysku i błagał o dokładkę. Jak to zrobić? Na co zwrócić uwagę? Okazuj oznaki życia. Klasyka gatunku w wykonaniu kobiet, które naoglądały się za dużo The Walking Dead. Dziewczyny kochają udawać zwłoki, pozostawiając całą inicjatywę facetowi. Zasada “rób co chcesz, a ja rozłożę nogi” się nie sprawdza, bo z seksem jest trochę jak z grą w szachy – gra podzielona na tury – o wspólnym celu polegający na zbiciu konia. Obudźcie się śpiące królewny, bo wychodzenie z założenia “zrobi się samo” jest egoistyczne i żenujące. I pamiętajcie, że aktywność wcale nie oznacza, że na widok pokaźnego banana macie zachowywać się jak wygłodniałe małpy. Puśćcie żyrandole w swoich sypialniach, bo nie musicie po nich skakać – seks to nie Jumanji, ale wykazanie choć odrobiny inicjatywy wystarczy, aby wszyscy czuli się należycie dopieszczeni… No chyba, że twój facet jest prawdziwym drwalem i miłuje rżnąć drewno – wtedy leż i udawaj świerk. Odbiornik na full. Wiecie co najbardziej podniecało i łechtało ego gladiatorów? Skandowane ich imion przez widzów w koleusem. Kiedy wasz heros chwyta za miecz i bierze udział w heroicznej i wycieńczającej walce, aby usatysfakcjonować swoją Afrodytę, nie ustawajcie w dopingu i krzykach. To rozpali jego serce i popchnie do jeszcze większych starań. Mężczyźni uwielbiają mieć świadomość, że kobiecie jest dobrze – że potrafią ją dosłownie rozpieprzyć, do tego stopnia, że traci przy nich zmysły. Nie ustawaj w jękach, sapaniu i krzyku – to najpiękniejsze odgłosy jakimi możesz obdarować samcze ego – zaraz obok szczerego “Kocham Cię” w trakcie. Czułość. Jesteśmy tylko ludźmi i niezależnie od płci, chcemy czuć się przyjemnie i słuchać dobrych rzeczy. Jeśli podnieca Ci, gdy twój heros zatapia swoje rozgrzane usta w twojej szyi, piersiach i udach, to dlaczego zakładasz, że odwdzięczenie się tym samym nie będzie dla niego równie podniecające i przyjemne? Oczywiście nie musisz dławić się jego włosami z ud – ale przetestowanie swoich nowych hybryd na jego plecach i pośladkach, może okazać się, aż nadto interesujące. Aspekt wzrokowy. Faceci są wzrokowcami, a seks rozpoczyna się już w ich głowach. Czy naprawdę myślicie, że rozgrzany, gotowy samiec, zwinie interes, w momencie kiedy się rozbierzecie? Gdybyś go nie podniecała, to pewnie teraz nie stałaby mu na twój widok pała, prawda? Zapewne miałby z tym problem i na pewno by Ci o tym powiedział. Kobiety zbyt krytycznie podchodzą do swojej fizyczności – a mężczyźni wcale nie zwracają na to uwagi. Kompleksy, to tylko wypadkowa w waszych głowach, zrzućcie koszule nocne i nie skazujcie nas na seks przy zgaszonym świetle. Jesteśmy wzrokowcami, mamy mózg i ręce, które doskonale znają wasze ciało – oraz w dupie, że masz cellulit czy odstające boczki (chcemy kobiet, a nie korpusów, z których łatwo wyrwać nogi). Miej świadomość swojej seksualności – dotykaj się, dbaj o efekt wizualny, bo w ten sposób odwołujesz się do najstarszych męskich instynktów. Jego penis jest największy. Wchodząc do łóżka z facetem, wchodzisz do łóżka również z jego ego. A czym ono jest? Pozwól, że przytoczę kilka przykładów. Gdyby przeprowadzić wśród mężczyzn ankietę z pytaniem “Jak oceniasz swojego naganiacza”, otrzymalibyśmy jasne wyniki: 30% “zajebiście”, 35% “prawdziwa anakonda”, 55% “zajebiście, to prawdziwa anakonda”. I nie ma się co dziwić, kiedy długość penisa według przeciętnego mężczyzny wynosi dwukrotność obwodu jego bicepsa – czyli jakieś 50 cm, a średnia ilość “zaliczonych” kobiet to 40, z czego 30 tuż przed 18stką. Wiem dziewczyny jak to brzmi i co myślicie – ale niestety, w tym przypadku powinnyście puścić oczko i pokiwać w akceptacji głową. Nie odbierajcie facetom kosmicznych przekonań na swój temat, wysłuchajcie ich wyśnionych penisowych opowieści – to dla nas cholernie ważne, aby na każdym kroku podkreślać swoją męskość i wybijać się na tle innych fallusów. Puentujcie zatem – zaglądając do naszych małych pajączków, skromnym “Oh my god, it’s so huge!”. Mężczyźni kochają być chwaleni – samo “och i ach” w trakcie, to trochę za mało – powiedz mu, że Ci z nim dobrze, ba najlepiej i potraktuj to jako inwestycję w jego późniejsze poczucie męskości. Instrukcja. Żyjemy w dziwnym przeświadczeniu, że powinniśmy wiedzieć czego oczekuje kochanek. I to jakieś cholerne myślenie, bo różni ludzie potrzebują rożnych rzeczy. Jeśli wchodzimy w relacje intymne z nową osobą, to nie znamy jej upodobań – tak samo jak ona nie zna naszych. Aby seks był lepszy należy otwarcie o nim rozmawiać. Nie ma nic w złego w informowaniu, ba instruowaniu partnera w trakcie. To jak z jazdą nowym samochodem – trzeba wyczuć w nim sprzęgło, a jak się uda, to zaczyna się ostra jazda. Fantazje. Wiele osób ma problem z odpowiedzią na pytanie, “Czy wyobraża sobie uprawiać seks z jedną osobą, do końca życia?”. I wcale się nie dziwie, bo wizja monotonnego bunga bunga, które po latach stało się już czysto mechanicznym sposobem na załatwianie fizjologicznych potrzeb, jest atrakcją porównywalną do porannego oglądania telezakupów. O seks trzeba dbać jak o związek – starać się, pielęgnować i rozwijać poprzez wchodzenie na coraz wyższy poziom obustronnej akceptacji i realizacji wewnętrznych pragnień. Próbujcie nowych rzeczy, urozmaicajcie swój erotyczny czas, bo monotonia w łóżku prędzej czy później gwałci związki. Tyle wystarczy – męskie oczekiwania są proste. Jest ich 7, a ta liczba symbolizuje całość i dopełnienie, więc postarajcie się, i dopełnijcie swoje miłosno-łóżkowe poczynania. Nie zapominajcie, że w udanym pożyciu najważniejszy jest szacunek i wyrozumiałość. Nie bądźcie egoistami, którzy za cel nadrzędny stawiają tylko swoją satysfakcję. Szanujcie swoje przekonania – niektórym przełamywanie kompleksów i odwaga, zajmuję trochę więcej czasu. Zaakceptujcie to. Nie chodźcie do łóżka “dla świętego spokoju”, bo w takim podejściu, nie ma wygranych. Szczerze rozmawiajcie o swoich obawach i oczekiwaniach oraz odnajdźcie właściwą równowagę. Ta równowaga nie znajduję się, w jęczeniu jakby ktoś obdzierał Cię ze skóry, traceniu tipsów na plecach partnera czy cyrkowym wypinaniu dupy. I zapamiętaj – faceci doskonale wiedza kiedy udajesz orgazm, tylko o tym nie mówią, bo czym tu się chwalić? Mówi się, że prawdziwa kobieta powinna być damą w salonie, kucharką w kuchni i dziwką w sypialni – potraktujcie to z lekkim przymrożeniem oka i oczekujcie też od faceta, żeby był bardziej finezyjny – bo na 20 minutowa łyżeczkę mógł sobie pozwalać w wieku 16 lat, kiedy posuwał dziewczyny czytające Bravo. Teraz jest z kobietą, która z wiekiem będzie potrzebowała prawdziwego samca 😉 I najważniejsze – żyjemy w czasach łatwego dostępu do pornografii, mężczyźni widzieli już wszystko – dlatego ich seksualne oczekiwania znalazły się na orbicie, po której krążą 40 cm kolczaste wibratory, snowballing, korki analne i inne pozostałości szuflady Greya. Sprawia to, że “umiejętne złapanie za jajka” rośnie nam do wyczynu adekwatnego z lądowaniem misji Apollo 13 na księżycu. Zadbajcie zatem o to, aby lecieć odpowiednim wahadłowcem 😉 Wskocz do mojego statku kosmicznegoJest w nim miejsce dla dwojga, dla ciebie i dla mniePolecimy w rejs dookoła świata, będziemy się kochać na księżycuWskocz do mojego statku kosmicznegoJest w nim miejsce dla dwojga, dla ciebie i dla mnieBędziesz bezpieczna w mojej przestrzeni kosmicznejUwielbiam, kiedy mówisz hoo, hoo, hooŚpiewaj dla mnie, uwielbiam, kiedy mówiesz hoo, hoo, hoo… 70,358 osób przeczytało Lsmj7. 195 154 220 380 138 335 276 201 453

jak dogodzić mężowi w łóżku